Zapalony turysta nie jest wyrażeniem, którym normalnie opisałbym siebie. Może mój mąż, ale nie ja. Jestem duchem miejskim i wychowałem się 45 minut poza Manhattanem. Jedyne, co wiedzieliśmy, to przejście ćwierć mili do skrzynki pocztowej.
Podczas naszego spotkania mój mąż wprowadził mnie w rozległy świat przyrody: kolarstwo górskie, piesze wycieczki (niezbyt uciążliwe jak na swoje standardy) i biwakowanie bez prysznica. Nie byłem więc zaskoczony, kiedy zasugerował piesze wędrówki w Alpach Szwajcarskich na nasz miesiąc miodowy.
Początkowo dość powściągliwy, szybko rozgrzałem się do pomysłu spędzenia pierwszych dni jako nowożeńcy w Szwajcarii. Kraj ten jest nie tylko znany na całym świecie z pięknych krajobrazów i zapierających dech w piersiach krajobrazów, rodzina mojego ojca pochodzi również ze Szwajcarii i nie mogłem się doczekać odwiedzenia miejsca, w którym urodzili się moi dziadkowie.
Mimo to trekking po kraju europejskim nie był moim pomysłem na idealny miesiąc miodowy. Co się stało z białymi plażami na Karaibach lub relaksującym rejsem all-inclusive? Może banał, ale w moich oczach miesiąc miodowy i tropik były synonimami. Wyobraź sobie moje zdziwienie, gdy dowiedziałem się, jak idealnym może być nietypowy miesiąc miodowy w raju dla wędrowców zamiast leżenia na słońcu.
Przybyliśmy do Szwajcarii dzień po naszym ślubie, aby rozpocząć naszą alpejską przygodę od wycieczki z przewodnikiem. Przewodnik umożliwił nam bezpieczne podróżowanie po spektakularnym szwajcarskim krajobrazie bez zbłądzania i wchodzenia w nieznane obszary. Nasz przewodnik był pewny siebie, osobisty i miał głęboką wiedzę o regionie, w którym wędrowaliśmy, dzięki czemu nasza podróż była o wiele przyjemniejsza.
Reputacja Alp Szwajcarskich jest znana na całym świecie, ale z pewnością nie oddaje sprawiedliwości temu wielkiemu cudowi natury (jeśli sam tam byłeś, wiesz o co mi chodzi). Awe inspirowanie jest z pewnością niedopowiedzeniem przy opisywaniu Alp. Majestatyczne góry, piękne wodospady i bujne alpejskie łąki rozwiały mnie. Stałem na lodowcu w cieniu wielkiego Matterhorn. Nawet powietrze pachniało świeżo, a ptaki słodko śpiewały w Alpach.
Jedną z moich ulubionych części wycieczki było zwiedzanie Zermatt, uroczej małej wioski u podnóża ogromnego Matterhorn. Dzięki brukowanym uliczkom i uroczym domkom odkryłem, że wszystko w wiosce jest kuszące i fascynujące. Być może najbardziej zafascynował mnie spokój, niemal cisza w powietrzu. W Zermatt nie ma samochodów. Samochody elektryczne, sanie i wagony są jedynym zatwierdzonym środkiem transportu. W rzeczywistości większość mieszkańców wioski, zarówno turyści, jak i miejscowi, chodzą. Jestem przekonany, że jest to jeden z powodów, dla których wieś jest w nieskazitelnym stanie i dlatego zaprasza gości.
Alpy Szwajcarskie nie są dla osób o słabych nerwach – czasem piesze wędrówki są trudne i wyczerpujące, ale nagrody są znacznie większe niż wyzwania. Możesz doświadczyć jednych z najpiękniejszych i najbardziej malowniczych krajobrazów na świecie. Wędrówki po Alpach Szwajcarskich nie były ciepłym miesiącem miodowym na plaży, o jakim tak długo marzyłem. W rzeczywistości okazało się, że jest lepszy niż jakikolwiek tropikalny raj, który wybrałbym.
[ff id=”1″]