Skip to main content

Zwykle nie rozważałbym wędrówek na końcu świata. Jestem dziewczęcą dziewczyną, której uszy denerwują wspomnienie rezerwacji „spa” lub „willi” zamiast „trudnych górskich wędrówek”. Luksusowe magazyny z podróży Podróże i wypoczynek oraz wyjazdy to moje źródła planowania wakacji. Niemniej jednak moja partnerka w tenisie i dobra przyjaciółka Donna zaplanowały wyjazd do Patagonii z okazji jej urodzin i nalegały, że zrobię coś nowego i innego na następne wakacje. Zawsze gotowy na przygodę, zgodziłem się wziąć udział.

Dwa miesiące później odbyłem 10-godzinny lot z Dallas do Santiago: pierwszy etap podróży, która zakończy się w Parku Narodowym Torres del Paine w Patagonii w Chile. Torres del Paine to spektakularny, nieskażony park narodowy z zapierającym dech w piersiach pasmem górskim, lazurowymi jeziorami oraz wspaniałą florą i fauną. Park, położony 1000 mil na północ od Antarktydy, przyciąga turystów z całego świata.

Nie miałem czasu na dokładne zbadanie wyprawy i wyobrażałem sobie, że wędrówka powinna być pełna łagodnych wzgórz i łagodnie opadających ścieżek ze spektakularnymi widokami na góry. Dźwięk muzyki przychodzi mi na myśl. Zamiast relaksującego spaceru z przyrodą, obwód „W” (nazwany od kształtu ścieżki) był naprawdę trudną wędrówką, która pokonała 30 mil terytorium w ciągu zaledwie czterech dni. To była żmudna podróż dla turysty, który był tu po raz pierwszy.

Trudny teren i długie wędrówki nie były jedynymi wyzwaniami. Ze względu na zdalną lokalizację Patagonii nie było dostępu do telewizji, radia, telefonu ani poczty e-mail. Na początku powstrzymywanie komunikacji ze światem zewnętrznym było zniechęcające, ale wkrótce stało się jednym z najbardziej uwodzicielskich aspektów celu. Naszą rozrywką było niezakłócone piękno regionu. Czyste źródła lodowcowe ze słodką wodą i pięknymi górami pokazały przyrodę w jej najpiękniejszym wydaniu.

Po postoju w Santiago, stolicy Chile, polecieliśmy cztery godziny do Punta Arenas, najbardziej wysuniętego na południe miasta w geograficznie długim i jałowym chilijskim krajobrazie. Zatrzymaliśmy się tu na jedną noc przed trzygodzinną jazdą do Puerto Natales, Chile, małego miasteczka, które służy jako brama do Parku Narodowego Torres del Paine. Tutaj podróżni mogą zaopatrzyć się w artykuły spożywcze i artykuły kempingowe przed wyruszeniem do parku. Nasza grupa miała dla nas wyżywienie i zakwaterowanie, ponieważ postanowiliśmy wybrać się na małą pieszą wycieczkę zorganizowaną przez amerykańskiego touroperatora specjalizującego się w wędrówkach w Ameryce Południowej.

Pierwszego dnia była czterogodzinna przejażdżka łodzią do parku, gdzie przed przystankiem na lunch odwiedziliśmy kolonię kondorów, lwów morskich, masywnych lodowców i autentyczną estancia. Po obiedzie przyszła wyczekiwana dwugodzinna przejażdżka łodzią po Zodiaku, która zabrała nas głęboko do parku i zapewniła niezrównany widok na Cuernos del Paine, część pięknego pasma górskiego. To była przyjemna jazda, ale zimno było nie do zniesienia. Nawet ogromne parki, w które nas owinęli przewodnicy, nie wystarczały na ostry deszcz Patagonii i wiatry na otwartej łodzi. A na Zodiakach nie ma łazienek. Przekonałem się o tym na własnej skórze.

Po zakończeniu naszej podróży Zodiakiem zabrano nas na pierwszą noc do Eco Camp, przyjaznej dla środowiska nieruchomości składającej się z prywatnych namiotów z dwoma pojedynczymi łóżkami bez ogrzewania. Zapewniono czyste łazienki z gorącymi prysznicami i pyszne posiłki. Tutaj poznaliśmy innych członków grupy pieszej: dwie kobiety z Pittsburgha w połowie lat 50. i młoda para z Tampy. Wszyscy byli doświadczonymi wycieczkowiczami oprócz mnie. Rozmawialiśmy o obfitej kolacji i poszliśmy spać wcześnie, aby odpocząć przed pierwszym dniem wędrówki.

Cudowne błękitne niebo, ciepłe temperatury i lekki powiew powitały nas w pierwszym dniu wędrówki nad brzegiem Morza Północnego. Powiedziano mi, że ta pięciogodzinna wędrówka z łagodnymi wzgórzami i tylko kilka stromych podjazdów będzie najłatwiejsza. Lazurowa woda tego olśniewającego jeziora była moim stałym towarzyszem, gdy wędrowałem w drodze do miejsca docelowego w Cuernos Lodge. To był piękny spokojny dzień, kiedy natura była idealna.

W Cuernos Lodge pierwszy raz zatrzymałem się w hostelu. Każdy podróżnik dostaje śpiwór i łóżko piętrowe w pokoju z ośmioma wędrowcami. Płeć ani narodowość nie są brane pod uwagę. Po prostu chwytają koję i uderzają w siano. Dolne koi są zawsze szybko usuwane, ponieważ wędrowcy są wyczerpani wędrówką i nie chcą wspinać się na jedną rzecz pod koniec dnia. Nawet grzecznie poprosiłem zalotnego Niemca, aby zamienił się ze mną kuszetkami, ponieważ bałem się wysokości i otrzymałem solidne „nie ma mowy”. Wszyscy byli sami.

Następnego dnia wstaliśmy wcześnie, aby rozpocząć trudną dziesięciogodzinną wędrówkę u stóp Cuernos del Paine, masywnej granitowej wieży pośrodku tego obwodu, do francuskiej doliny. Przez cały dzień padał śnieg i wędrówka była przyjemna, ale miejscami zdradliwa. Pokryty warstwami odzieży, ciężkim plecakiem i szeregiem podobnie ubranych podróżników czułem się, jakbym był częścią wyprawy na Everest. Wędrowaliśmy przez cały ranek do południa, gdzie siedzieliśmy na śniegu, żeby coś zjeść. Głodując z trudnej wędrówki, wytarłem dwie ogromne kanapki w mniej niż pięć minut. Po obiedzie mieliśmy pięć godzin na wędrówkę. Kiedy zapadła ciemność, wszyscy padliśmy wyczerpani w Obozie Pehoe.

Trzeci dzień poprowadził nas przez dolinę wiatru do stóp Szarego Lodowca. Niesamowite podmuchy wiatru o prędkości 45 km / h utrudniały wędrówkę. To było jak chodzenie pod ścianą huraganu. Ciągle zmieniającą się pogodę w Patagonii można szczegółowo omówić, ale wystarczy powiedzieć, że w krótkim okresie czterodniowej wędrówki doświadczyliśmy wszystkiego, co Matka Natura mogła nam postawić: jasne słońce i ciepłe temperatury 65 stopni, następnie temperatura spada do lat 30. ze śniegiem, deszczem i wiatrem z prędkością około 45 mil na godzinę. Podróżni powinni zabrać ze sobą cały wodoodporny sprzęt na wędrówkę i ubierać się warstwowo, ponieważ temperatury w ciągu dnia różnią się znacznie w tej części świata.

Ostatniego dnia opuściliśmy Eco-Camp i udaliśmy się do bazy Torres, jednego z najpopularniejszych punktów widokowych na torze wyścigowym. Trudny dziesięciogodzinny dzień wędrówki rozpoczął się od jasnego, słonecznego nieba, gdy wędrowaliśmy z Eco-Campu do chilijskiego obozu, gdzie zrobiliśmy sobie krótką przerwę. Kilka godzin później znaleźliśmy się na podstawie tego, co niektórzy nazywają miastem głazów: pozornie niekończącą się przestrzenią dużych głazów, które się wzniosły. Na szczycie głazu, daleko, daleko, widziałeś mężczyznę. „Jedziemy tam?” Z niedowierzaniem zapytałem mojego przewodnika. Nie mogłem uwierzyć w wędrówkę przede mną. Kiedy zacząłem powolną wspinaczkę, warstwa ubrania spadła, gdy moje tętno wzrosło po trudnej wspinaczce. Pochyliłem się nisko i stopniowo przechodziłem od kamienia do kamienia. W końcu dotarłem na szczyt, by spojrzeć na potężne wieże w oddali. Czułem się naprawdę nieznacznie w porównaniu z otaczającymi nas majestatycznymi górami i podobało mi się to uczucie.

Po powrocie do Eco-Camp wszyscy świętowaliśmy z Pisco Sours, krajowym napojem narodowym zrobionym z cukru brandy Pisco i soku z cytryny, i rozmawialiśmy o podróży. Podczas gdy niektórzy czuli wielkie poczucie osiągnięć, po prostu podobał mi się fakt, że doszedłem do końca w jednym kawałku. Moi przyjaciele pogratulowali mi pomyślnego ukończenia pierwszej wędrówki i skłonili mnie, abym ponownie do nich dołączył podczas następnej podróży do nowego miejsca docelowego. Everest ktoś?

———————–

wycieczki:

Wyposażony w wodoodporny sprzęt, wygodne buty turystyczne, wełniany kapelusz i rękawiczki, bidon, krem ​​do opalania i wiatroodporny sprzęt dla regionów o złej pogodzie

Zaplanuj podróż na wiosnę / lato (listopad – marzec), kiedy temperatury w Patagonii są łagodne w porównaniu z intensywnymi zimami.

[ff id=”1″]